Wednesday, November 30, 2011

FAMILY

A teraz przedstawiam Wam ludzi, o ktorych prawie codziennie myślę, a którzy niedawno stali się dla nas prawdziwą rodziną:
Są to:
Alexis, Travis, Emma:) i cała reszta cudownych ludzi, których poznaliśmy w Stanach i którzy umożliwili nam pobyt tam
THANK YOU









Oraz nasza cudowna polsko- amerykańska rodzina:)
THANK YOU 
wreszcie mamy ciocię w Ameryce:)

life happens...

Dawno o nas nie słyszeliście...przepraszamy.Niestety ostatnio dokuczał nam permanentrny brak czasu (moim zdaniem doba na pewno się skróciła).Poza tym ostatnie tygodnie były niezbyt udane. Nie będę dokładnie pisać co, gdzie i jak, ale powiem tylko, że tyle sytuacji stresowych i raniących ile nas spotkało w ciągu 2 tygodni, nie spotkało nas chyba przez kilka miesięcy. Moje serce próbuje pytać "po co to wszystko" i mam nadzieję że dostanę odpowiedź. Na dzień dzisiejszy uczę się dystansu do świata- life happens! Prosze też Boga o więcej pokoju w sercu. potrzebny w tym zwariowanym świecie!
A z dobrych wieści - Kris zdał edzamin z językoznawstwa i 6.12 ma obronę pracy doktorskiej!!!
No i za nami cudowny ślub naszychh przyjaciół Sabinki i Chrisa:)

Sunday, October 9, 2011

mess, bees, and pink backpack

Wczorajszy dzień miał swoją nową nazwę- dzień bałaganu:) Próbowaliśmy zrobić male przemeblowanie przedpokoju, a ponieważ dzieci i reszta okoliczności nie bardzo chciała z nami współpracować- tak więc do późnych godzin wieczornych moim jedynym zajęciem było sprzątanie;) Ale  udało się:)
Yesterday earned itself a new name - a mess day:) We tried to rearrange the hallway a little bit, but as the kids and circumstances were not very cooperative, I ended up cleaning till cows come home: But we made it:)

I oto nasz nowy mebelek (z użytkowniczkami oczywiście)
Here's our new piece of furniture (with its users of course)
Pozatym próbowałam zrobić tysiąc innych rzeczy naraz- jak to zwykle bywa kiedy nie idę do pracy. Moje myśłi też były niemałym bałaganem ( Alexis dobrze wie o czym mówię- bees in my head;). Praca, kaszlące dzieciaki, kulawy mąż i ja próbująca to wszystko poukładać i do tego upiec chleb bananowy ...Stwiedzam tylko , że nie da się bez Boga...
Apart from that, I tried to do a million things at the same time - as is my routine on a off day. My thoughts were one big chaotic hive (Alexis knows very well what I'm talking about - bees in my head;) Prep-work, coughing kids, limping husband and I trying to put everything together and bake banana bread on top of that... My concession - you can't pull it off without God...
Reasumując w ciągu weekendu zrobiliśmy przemeblowanie, upiekłam chleb bananowy, scones, ciasto cytrynowe, (oczywiście obiad też był), pobawiłam się trochę w edytowanie z Picnikiem;). Teraz czekam na nowy tydzień- mam nadzieję, że będzie spokojniejszy i te małe kreaturki w głowie przestaną mi brzęczeć:)
Summing up, throughout the weekend we rearranged our apartment, I baked banana bread, scones, a lemon pie, a regular series of meals for the family, and I enjoyed editing with Picknik;). Now I'm waiting for a new week - my hope is that it'll be a tad more peaceful and those little creatures in my head will stop buzzing:)
Aha, napisałam pink backpack:)
otóż przedstawiam Wam mój różowy plecak do pracy- jakieś 80% ludzi się z niego śmieje:) i to mnie cieszy:) Pasuje do moich słuchawek z Rossa:) 
Oh, I wrote pink backpack, and here it is - the work backpack, which makes around 80% people laugh:) and it gives me joy:) It goes well with the headphones I bought at Ross:)


Aha i jeszcze Larry- narysowała go Esti
Oh, and Larry drawn by Esti



Have a good week!!!!!!!!
Miłego tygodnia!!!!!!!